Dzień 26

Pan Jezus, znieważony w Najświętszym Sakramencie od tych, którzy przechodząc koło kościoła, o Nim tam obecnym nawet nie pomyślą

Pan Jezus umiłowawszy swoich na tym świecie, do końca ich umiłował, i z tej miłości, do końca wieków pozostał z Bóstwem i człowieczeństwem w Najświętszym Sakramencie, aby być towarzyszem naszego wygnania, przestawać z nami jak z przyjaciółmi, abyśmy w każdej chwili, w każdej potrzebie, nie potrzebowali daleko sięgać do nieba, ale bliziutko, tuż przy nas obecnego mogli Go znaleźć. To jest potrzebą serca kochającego, blisko mieć przedmiot umiłowany. Pan Jezus miłośnik nad wszystkie miłośniki, i przyjaciel nad wszystkich przyjaciół, chciał i umiał sam jeden tylko, tej miłosnej sercu potrzebie dogodzić. Lecz gdy On tak z miłości nas szuka, i towarzystwa naszego jakby potrzebuje, mówiąc tak rzewnie, iż rozkoszą Jego być z nami, któż odpowiada tej miłości Jego, tej tęsknocie, temu pragnieniu? Kto korzysta z tak bliziutkiej obecności Jezusa? W pośród miast i wiosek naszych, wśród domów naszych, Pan Jezus ma także domek odznaczony wieżyczką i krzyżem. Ta wieżyczka zdaje się wołać: w górę serca! od trosk i starań doczesnych, za którymi każdy w inną pędzi stronę, ten krzyżyk błogosławi ciągle, krzyżowe życia naszego drogi, a jakże mało czujnych na to wołanie! Czy podobna, aby kto przechodząc koło domu przyjaciela, którego miłuje, choćby najpilniej gdzie spieszył, nie wstąpił na chwilkę, pokrzepić się, wzmocnić słowem jego serdecznym i życzliwym, i aby mu to wstąpienie, to przytulenie się do serca życzliwego, nie dodało siły, nie pomogło do spełnienia sprawy, którą mu bądź obowiązek, bądź to interes wskazuje. A jeśli tak zatrudniony, że wstąpić nie może, któż go powstrzyma od nawiedzenia sercem przyjaciela, od pomyślenia o nim miłośnie, od polecenia się duchem jego sercu. A któż to przechodząc koło kościoła, w którym kryje się Boski dusz Oblubieniec, Zbawca, Pocieszyciel, Pomocnik jedyny i najskuteczniejszy, kto tak do Mego wstępuje. Kto poświęci chwilkę i nawiedzi Go idąc koło kościoła z miłością i wiarą, kto przynajmniej pomyśli o Nim, odda pokłon żywej Jego obecności, błogosławieństwu Jego poleca swoje sprawę, za którą tak spiesznie i pilnie pędzi? A jednak Pan nasz najsłodszy zna, widzi, kocha wszystkich przechodzących, i żyje tam dla nich, i za każdym takim bezmyślnym przejściom duszy krwią Jego naznaczonej, boleśnie i na nowo jest raniony. Ty więc, że współcierpieniem rany opuszczonego, zapomnianego Serca Jezusa! ile razy przechodzisz koło domu Bożego, wstąp na chwileczkę, pocieszyć smutnego więźnia miłości, ty mu pokłon oddawaj najgłębszy za tych, którzy go bezmyślnie mijają, ty błagaj i bierz hojnie dla siebie, i dla drugich łaski i błogosławieństwa, które On dla przechodniów gotuje, ty się czuj szczęśliwym, gdy ujrzysz otwarty kościółek, jakbyś niebo otwarte ujrzał. O najsłodszy Jezu! spraw aby wszyscy przechodzący drogą, mianowicie przechodzący tam, gdzie w Sakramencie ukryty przebywasz, czuli się jakby słodko zranieni promieniem łaski z Serca Twojego płynącym, i poznali, że niema boleści jako boleść Twoja, gdy od serc niewdzięcznych zapomniany, nie możesz rozpalić ognia, który miotać przyszedłeś, dla tego że w sercach ludzkich gorzkie wody obojętności, zaślepienia i trosk światowych, święte iskry tego ognia gaszą. Spraw aby wszystkie serca, słodycz obcowania Twego poznały, i ze świętym Bernardem zawołały: O jakieś słodki szukającym Ciebie, cóż dopiero znajdującym Cię tu i w wieczności. Amen.

Komunia duchowa TU
.

Objaśnienia TU i TU.

(Honorat Koźmiński, kapucyn, Karnawał dusz pobożnych, czyli Miesiąc Eucharystyczny, Warszawa 1901)


Katolickie Podziemie u Matki Bożej Dobrej Rady na Manhattanie w Nowym Jorku :-)