Kontemplacyjno-czynny charyzmat Posłanniczek

Na blogu o Honoracie Koźmińskim znalazłam prowokacyjne zdanie:
" [Honorat] Założył wszystkie formy życia zakonnego: od habitowych kontemplacyjnych i czynnych, przez bezhabitowe kontemplacyjne i czynne, aż po instytut świecki."

Znaczy, że co? Że gdzie jest w tej polityce nasz instytut? Autor rozpina formy życia konsekrowanego między kontemplacyjnym a czynnym. Instytut wyjmuje zupełnie poza te bieguny? Czy może zupełnie z nich wyłącza na rzecz bycia jedynie w świecie, życia po świecku dla świeckich.
Wydaje mi się, że wtedy byłaby to jedynie pseudokonsekracja danej osoby. Paweł VI określił zadanie członkom instytutów świeckich: "Bądźcie w świecie, nie ze świata lecz dla świata".
To ważne dla mnie zdanie, bo oznacza, że mamy być nie tylko w świecie. Nie tylko dla świata. Przede wszystkim "nie ze świata" - czyli całkowicie, radykalnie, wyłącznie w Bogu, z Boga i dla Boga. To źródło jakiejkolwiek misji danej osoby, wypełnienie powołania danego od Boga w najróżniejszych środowiskach - szczególnie wśród świeckich.
Ja przynajmniej tak to rozumiem i takie zadanie znajduję także u naszej Matki. Głosząc konferencje do sióstr, tak mówiła:

“Chce Bóg, abyśmy Mu służyły w życiu bogomyślno-czynnym, bo taki jest cel naszego Zgromadzenia, tj. abyśmy się uświątobliwiły przez naśladowanie Pana Jezusa i abyśmy służyły bliźnim. Więc życie nasze powinno być przepełnione aktami, tj. czynami, wypływającymi z miłości Boga i bliźniego. Życie takie jest najdoskonalsze, gdyż najbliższe Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Marta wzięła cząstkę, Maria lepszą, ale cząstkę tylko, my zagarnęłyśmy całość, nic nam nie brak. Całe życie nasze, każdą sprawę naszą powinien cechować ten cel, on w nas zawsze wybitnym być powinien: w gotowości służenia bliźnim i żarliwości w modlitwie. Zawsze i wszędzie, w każdej sprawie i czynie, starać się mamy serca wszystkich zapalać miłością Bożą i pobożnością, a więc swoją pobożność uczynić tak miłą, aby uczyć przykładem więcej niż słowem i każdą sprawą pociągać, porywać do Boga".

To, co mnie bardzo jeszcze uderza w tej wypowiedzi Matki, to to, że w każdym ukazywanym aspekcie, w każdym zdaniu najpierw jest Bóg, potem stworzenia.

I w innym miejscu:
“Utrzymujmy stosunki z ludźmi nie dlatego, że my czujemy ich potrzebę, ale o tyle, o ile oni nas potrzebują. Bóg nas powołał do życia doskonalszego, mamy więc być oddzielone od świata nie suknią, nie kratą, ale sercem, mamy być obce temu, co ze świata jest, biorąc jednak udział w sprawach, w smutkach i w potrzebach bliźnich. Mamy w tym naśladować Pana Jezusa. Pan Jezus często bywał w domu Marii i Marty, ale dlatego, że miał tam sposobność nauczać, że tam się zbierano, aby Go słuchać. Stykać się mamy ze światem, o ile tego potrzeba dla chwały Bożej, ale nie dla naszego zadowolenia. Mamy się stykać ze światem, aby go budować i szerzyć królestwo Chrystusowe, przy tym wszystkim pielęgnując zawsze w duszy życie wewnętrzne, pozostając w woli, w sercu ukryte.”