Inne czasy

W tegoroczne deszczowe wakacje moja rodzina zabijała oczekiwanie na słońce tworząc drzewo genealogiczne. Świetna i pożyteczna zabawa, która doprowadziła nas do zdumiewającego odkrycia - otóż nasi dziadkowie i pradziadkowie po mieczu i kądzieli, cioteczni i stryjeczni mieli dużo dzieci. Standard to sześcioro lub siedmioro. Patrzyliśmy na zawiłe wykresy z rosnącym podziwem i oklepanym komentarzem: "to były inne czasy, teraz nikogo nie stać na tyle dzieci'. Głupie gadanie zakończył szybko tato – "czy w czasie wojny i tuż po niej to był odpowiedni czas, rewelacyjne warunki i pieniędzy jak lodu?". Pomyślałam, że "inne czasy" to nasza wymówka na wszystko: trudności w pracy, porażki w wychowaniu, popkulturę, brak powołań, zdziczałą politykę itp. itd. Ciągle łapię się na naiwnym idealizowaniu tego, co było dawniej. A przecież dawniej było równie trudno o ideał, a może i trudniej niż dzisiaj. Poczytajcie zresztą sami.

Pieścisz matko i psujesz dziecko, bo ci ono sympatyczne, tamto fukasz, bo cię drażni. Raz mu na wszystko pozwalasz, gdy jesteś w dobrym humorze, a trochę później karcisz je za to, na co mu przed chwilą pozwalałaś. Dopuszczasz, aby twój jedynak był tyranem w domu, bo nie masz odwagi czegokolwiek mu odmówić, bo w jego wychowaniu widzisz tylko chwilę obecną, krytykujesz przed dzieckiem nauczycieli, a wymagasz przy tem aby ono ich słuchało i szanowało. Głośno obgadujesz instytucję w której twe dziecko się kształci, a żądasz aby to dziecko dobry wpływ od zakładu przyjęło. Zatrzymujesz córkę w domu, dla zabawy, imienin, choć jej obowiązek stawić się na czas w szkole, na domiar podpisujesz jej świadectwo choroby. Cecylia Plater-Zyberkówna, Jaka jest nasza wada narodowa główna?

Inne czasy? Owszem, jest to przecież wypowiedź sprzed 110 lat, ale problem zupełnie dzisiejszy. Niestety.

Ilustracja. Olga Boznańska - Portret dziewczynki w czerwonej sukience - może modelka była uczennicą Zyberkówny?