Na marginesie dzisiejszego święta poświęcenia Bazyliki na Lateranie - o kulcie Boga w duchu:
Mieszkajcie we mnie, a ja w was. Nie dosyć było Chrystusowi Panu, iż nam pozwolił poufnie z Nim na modlitwie obcować, przyjmować Go w Komunii do serc naszych, chce jakoby bliższego jeszcze z nami stosunku — chce w nas zamieszkać, i wymaga nawzajem, abyśmy w Nim zamieszkali. Nie wystarcza mu być naszym gościem, chce stać się naszym domownikiem, a żąda od nas stosunku miłości i zaufania — stosunku dziecka do matki, bo stosunek oficjalnej i przymusowej służby raniłby miłujące Jego Serce.
Nie wystarcza mu też być stałym mieszkańcem kościołów naszych, żąda nadto aby mógł stale w duszach naszych zamieszkać.
Mieszkajcie we mnie, a ja w was. Wymownie te słowa Zbawiciela tłumaczą nam, dlaczego pierwsi chrześcijanie, będący pod wrażeniem ich wypowiedzenia w wieczerniku, tak śmiało codziennie przy Mszy św. do Komunii św. przystępowali, dlaczego Kościół żąda od swych kapłanów codziennego sprawowania Ofiary Mszy św., wreszcie, dlaczego tenże Kościół praktykę częstej komunii wszystkim wiernym tak gorąco zaleca. A gdy nieco zgłębimy te słowa miłości pełne, zapewne zrozumiemy i te inne, iż się zawżdy modlić potrzeba, a nie ustawać (Łk 18,1), zrozumiemy, że to zlecenie Zbawiciela nie zawiera dla nas nic trudnego ani uciążliwego, ale owszem, że ono jest dla nas tak łatwym i pocieszającym, jak łatwym jest dla dziecka rzucić się w objęcia matki, żyć na jej ręku, przy jej łonie, a pod jej okiem spoczywać.
Jam jest winna macica, wyście latorośle. Cóż za zadziwiające porównanie i określenie stosunku chrześcijanina z Chrystusem!... bo czyż może istnieć bliższy stosunek nad ten, który łączy latorośl z krzewem? Wszystko im jest wspólne — powietrze, i światło, i ciepło... latorośl z krzewu wyrasta, na nim opiera młode swe pędy, żywi się jego sokami — odcięta zaś, zamiera, usycha.
A jako latorośl nie może przynosić owocu jeśli nie będzie trwać w winnej macicy, także i wy jeśli we mnie trwać nie będziecie. Oczywiście, bo czymże jest latorośl odcięta od krzewu? ani się na niej owoc nie zawiąże, ani się nie rozwinie i nie dojrzeje. Dlatego dodaje Zbawiciel beze mnie nic uczynić nie możecie — bez mojej pomocy t.j. łaski posiłkującej, którą wam zjednywa modlitwa, nie możecie spełnić żadnego czynu nadprzyrodzonego, na żywot wieczny zasługującego. Bez łaski Bożej, bez ożywczego promienia z nieba, jakże nędznymi jesteśmy!
Każda myśl nasza dąży do próżności, każdy zmysł do skażenia, każdy czyn do kłamstwa. Ociężałość ciała skuwa w ciężkie kajdany, rozum błąka się po bezdrożach, a biedne serce jakże zawikłane w nicości! I któż nie zajęczał nad nędzą skażonej natury?
Kto mieszka we mnie, a ja w nim, ten siła owocu przynosi. Oto obietnica uczyniona wiernym latoroślom Chrystusa, — one siłę owocu przynoszą, w Kościele Chrystusowym. Dziwimy się nieraz czynom Świętych, których żywoty czytamy, bo wieleż to dzieł oni zdołali wykonać w stosunkowo krótkich latach, a często bez ludzkich środków!... jakże oni na wszystko czas znajdowali... jaka pogoda ich ducha w cierpieniu, upokorzeniu, wobec ludzkiej niesprawiedliwości, jaka wytrwałość w czynach, a jakie męstwo wobec tortury i śmierci!
O nie dziwmy się im! tę niezwykłą urodzajność czerpali oni w przedziwnej winnej macicy, w Chrystusie: Jego siłą byli silnymi, Jego rozumem mądrymi, Jego miłością kochali Boga i ludzi. To nam już wszystko w ich życiu tłumaczy. [...]
Jeśli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was trwać będą. Nie dosyć jest mieszkać w Chrystusie, póki nam w Nim miło i wygodnie — trzeba w Nim trwać tak w dobrej jako w złej doli, w cierpieniu, w upokorzeniu, ciemnościach rozumu, w oschłości serca trwać mężnie pomimo wiatrów przeciwnych, niepowodzeń i pokus w wierze, nadziei i miłości, trwać w modlitwie pomimo znudzenia, w dobrych uczynkach pomimo skrępowania, niepowodzenia.
A słowa Chrystusa w duszach naszych trwać też powinny, jak trwały w sercu Maryi, która słowa Jezusa w sercu swym rozpamiętywała, jak ziarno wrzucone w ziemię w niej trwa, aż plon obfity przyniesie, bo słowa Chrystusa są życiodajne, rodzajne ku żywotowi końca nie mającego — słowa żywota wiecznego masz (Jan 6,67).
Nie wystarcza mu też być stałym mieszkańcem kościołów naszych, żąda nadto aby mógł stale w duszach naszych zamieszkać.
Mieszkajcie we mnie, a ja w was. Wymownie te słowa Zbawiciela tłumaczą nam, dlaczego pierwsi chrześcijanie, będący pod wrażeniem ich wypowiedzenia w wieczerniku, tak śmiało codziennie przy Mszy św. do Komunii św. przystępowali, dlaczego Kościół żąda od swych kapłanów codziennego sprawowania Ofiary Mszy św., wreszcie, dlaczego tenże Kościół praktykę częstej komunii wszystkim wiernym tak gorąco zaleca. A gdy nieco zgłębimy te słowa miłości pełne, zapewne zrozumiemy i te inne, iż się zawżdy modlić potrzeba, a nie ustawać (Łk 18,1), zrozumiemy, że to zlecenie Zbawiciela nie zawiera dla nas nic trudnego ani uciążliwego, ale owszem, że ono jest dla nas tak łatwym i pocieszającym, jak łatwym jest dla dziecka rzucić się w objęcia matki, żyć na jej ręku, przy jej łonie, a pod jej okiem spoczywać.
Jam jest winna macica, wyście latorośle. Cóż za zadziwiające porównanie i określenie stosunku chrześcijanina z Chrystusem!... bo czyż może istnieć bliższy stosunek nad ten, który łączy latorośl z krzewem? Wszystko im jest wspólne — powietrze, i światło, i ciepło... latorośl z krzewu wyrasta, na nim opiera młode swe pędy, żywi się jego sokami — odcięta zaś, zamiera, usycha.
A jako latorośl nie może przynosić owocu jeśli nie będzie trwać w winnej macicy, także i wy jeśli we mnie trwać nie będziecie. Oczywiście, bo czymże jest latorośl odcięta od krzewu? ani się na niej owoc nie zawiąże, ani się nie rozwinie i nie dojrzeje. Dlatego dodaje Zbawiciel beze mnie nic uczynić nie możecie — bez mojej pomocy t.j. łaski posiłkującej, którą wam zjednywa modlitwa, nie możecie spełnić żadnego czynu nadprzyrodzonego, na żywot wieczny zasługującego. Bez łaski Bożej, bez ożywczego promienia z nieba, jakże nędznymi jesteśmy!
Każda myśl nasza dąży do próżności, każdy zmysł do skażenia, każdy czyn do kłamstwa. Ociężałość ciała skuwa w ciężkie kajdany, rozum błąka się po bezdrożach, a biedne serce jakże zawikłane w nicości! I któż nie zajęczał nad nędzą skażonej natury?
Kto mieszka we mnie, a ja w nim, ten siła owocu przynosi. Oto obietnica uczyniona wiernym latoroślom Chrystusa, — one siłę owocu przynoszą, w Kościele Chrystusowym. Dziwimy się nieraz czynom Świętych, których żywoty czytamy, bo wieleż to dzieł oni zdołali wykonać w stosunkowo krótkich latach, a często bez ludzkich środków!... jakże oni na wszystko czas znajdowali... jaka pogoda ich ducha w cierpieniu, upokorzeniu, wobec ludzkiej niesprawiedliwości, jaka wytrwałość w czynach, a jakie męstwo wobec tortury i śmierci!
O nie dziwmy się im! tę niezwykłą urodzajność czerpali oni w przedziwnej winnej macicy, w Chrystusie: Jego siłą byli silnymi, Jego rozumem mądrymi, Jego miłością kochali Boga i ludzi. To nam już wszystko w ich życiu tłumaczy. [...]
Jeśli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was trwać będą. Nie dosyć jest mieszkać w Chrystusie, póki nam w Nim miło i wygodnie — trzeba w Nim trwać tak w dobrej jako w złej doli, w cierpieniu, w upokorzeniu, ciemnościach rozumu, w oschłości serca trwać mężnie pomimo wiatrów przeciwnych, niepowodzeń i pokus w wierze, nadziei i miłości, trwać w modlitwie pomimo znudzenia, w dobrych uczynkach pomimo skrępowania, niepowodzenia.
A słowa Chrystusa w duszach naszych trwać też powinny, jak trwały w sercu Maryi, która słowa Jezusa w sercu swym rozpamiętywała, jak ziarno wrzucone w ziemię w niej trwa, aż plon obfity przyniesie, bo słowa Chrystusa są życiodajne, rodzajne ku żywotowi końca nie mającego — słowa żywota wiecznego masz (Jan 6,67).
C. Plater-Zyberk, O prawdziwej i fałszywej pobożności, Warszawa 1907, s. 33-38.