Gorąco polecam!!!

Szaro, buro, deszczowo i przeziębieniowo. Co robić, gdy drugi tydzień już na zwolnieniu?, gdy noc zaczyna się o 16- tej? Czytać, oczywiście czytać! Jesienna pora nastraja do czytania, mimo że sztuczne światło dla oczu za dobre nie jest. Od jakiegoś czasu planowałam gorąco polecać książki, które mnie zafascynowały, porwały, pociągnęły ku dobru i przeczytałam je ofensywnie od deski do deski. Tym bardziej, że niedawno odkryłam w pamiętniku naszej Matki – Józefy Chudzyńskiej taki oto wpis:

O łasko Boga niewysłowiona, o dobroci niepojęta! Któż mi wyprosił tę Opiekę Bożą, tę straż wewnętrzną, która mnie strzegła od czytania złych książek, a nawet tylko lekkiej treści; czytania moje były poważne. – Stała mi na pamięci przestroga naszego zacnego profesora Pana Koncewicza: „Biblioteka, to dla młodych jako apteka, z apteki nie bierze się lekarstw bez przepisu Dra i bez aptekarza”. (…) Powiedziałam sobie, że za nic w świecie książek romansowych czytać nie będę. I oto w latach najniebezpieczniejszych, w osamotnieniu i sieroctwie, z wyobraźnią żywą, z sercem ognistem, ustrzegłam się od zepsucia, jakie mieć mogłam”.

Na dobry początek książka dla dużych i małych, zapracowanych singli (ja czytałam ją do śniadania) i zmęczonych rodziców (lektura dla siebie i dziecka w jednym); dla katechetów do wykorzystania jako przerywnik na lekcji (działa - sprawdzałam) i polonistów, którzy współpracują z wyżej wymienionymi; dla formatorów i duszpasterzy na pogodny wieczór. Lecz przede wszystkim dla tych, którzy uwielbiają legendy (ja do tej kategorii właśnie się zaliczam). Legendy chrześcijańskie w dwóch tomach wydane przez Księży Marianów w 2007 r. A żebym nie była gołosłowna fragment mojej ulubionej.

Święty Roch i raj zwierząt

Żył niegdyś święty Roch. Był to wielki święty, który przemierzał drogi całego świata i leczył ludzi oraz bydlęta z wścieklizny. Szedł zawsze za psem, który zwał się Roszek, a którego kochał bardzo, gdyż pies uratował mu raz życie. Pies też był święty, na swój sposób. Lizał rany, które pielęgnował jego pan, i rany zamykały się raz na zawsze. Święty Roch i Roszek nigdy się nie rozstawali, nie do pojęcia był jeden bez drugiego, jak nie można pojąć dzwonu bez serca albo niewiasty bez złośliwości.
Pewnego razu święty Roch umarł. Umierają wszyscy, nawet święci. A po jego śmierci pies zaczął wyć i on też odszedł z tego świata. Miał małą, leciutką duszyczkę, tak że dotarł do bram raju równocześnie ze świętym. Święty Roch zastukał kijem pielgrzymim i wymienił swoje imię. Uzdrowił mnóstwo nieszczęśników, więc był pewien, że wkroczy do raju główną bramą. Święty Piotr pospieszył, otworzył odrzwia o dwóch skrzydłach, ale zaraz otworzył szeroko też oczy patrzące spod okularów. Za cieniem świętego ujrzał cień psa.
- Precz mi stąd! Nie ma dla psów miejsca w raju!
- Trzeba jednak znaleźć temu psu jakieś miejsce – odparł święty Roch. – Jesteśmy nierozłączni. Uratował mi życie i jest także na swój sposób święty.
- Dajże spokój! Też mi opowiadanie! Także mnie pewien kogut uratował duszę, skłaniając do skruchy. Czyż jednak przywiodłem go ze sobą kiedy przybyłem tutaj? Nie przywiodłem go nawet do wejścia, nawet w pobliże Aniołów Bożych! Nie, mój drogi, kogut pozostał na zewnątrz, a ja wszedłem do środka. Twój pies uda się do mojego koguta, ty zaś połączysz się ze świętymi, którzy już na ciebie czekają! Idziemy! Mam dokładne rozkazy, jak ci już powiedziałem.
- Zatem trudno – rzecze uparty święty Roch. Skoro Roszek nie wejdzie do raju, nie wejdę i ja. Wolę psa, którego znam, od twojego raju, którego jeszcze dobrze nie poznałem!
- Skoroś taki grubianin – wrzasnął święty Piotr, który stracił panowanie nad sobą – idź sobie precz razem z twoim psem!
I poszli.
Legendy chrześcijańskie, tom I, s.192.
O tym czy Roszek dostał się do raju – przeczytajcie sami.