Dziś liturgiczne wspomnienie naszego Założyciela. Poniżej "małe" wyznanie Błogosławionego - początek jego Notatnika Duchowego...
Na cześć
Niepokalanego Serca
NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
W rocznicę Ofiarowania się tej Pierworodnej Córki Boga na służbę Jego świętą
W czasie rekolekcji odbywanych w zakroczymskim klasztorze r. 1867 po odprawieniu Mszy świętej i medytacji o Jej wybraniu, zaczynam spisywanie tych wrażeń i postanowień z rekolekcji przed dwoma laty tutaj odbytych, jako też przeszłorocznych i tegorocznych, a to dla pożytku mojej duszy. Pragnę, bowiem szczerze, od tego czasu, życie moje odmienić, a te postanowienia za fundament tej mojej reformy uważać, do którego bym się zwracał zawsze przez całe życie moje, nie odmieniając nic z tego, chyba na lepsze.
Ciebie przeto, Przebłogosławiona Matko Jezusa i moja, przez którą wszelkie dobro nam z nieba przychodzi, z której Serca pochodzą te wszystkie zbawienne natchnienia, obieram sobie za moją Mistrzynię i Matkę Dobrej Rady w tym moim zajęciu, prosząc Cię przez Serce Syna Twego, abyś mi dyktowała to wszystko, co widzisz do poprawy mojej potrzebne, a potem abyś mnie łaskawie przestrzegała, przypominała i dopomagała do dopełnienia tego, co sobie postanowię.
To wszystko, co tu napiszę, składam dzisiaj w Przenajświętsze Serce Twoje, prosząc Cię, abyś te moje niedołężne pragnienia ofiarowała Panu Bogu razem z najgorętszymi uczuciami i pragnieniami, którymi to Serce przy Twoim ofiarowaniu się przejęte było i abyś mi uprosiła przez to obfitsze błogosławieństwo Boże.
Siebie samego także w to Serce przeczyste zamykam i razem z Tobą ofiaruję się dzisiaj Panu Bogu naszemu na służbę szczerą i gorliwą, z tym się oświadczając, że odtąd w tym Sercu chcę żyć i Jego cnoty naśladować, i Jego uczuciami się przejmować, abym przez to Serce Bogu najmilsze mógł się stać miłą Jemu ofiarą.
A że podobało się Tobie w dniu dzisiejszym także zebrać na służbę Boską Twoje służebnice, którym przez tyle lat służyć mi kazałaś i które w toż Serce Twoje jako najbezpieczniejsze schronienie złożyłem, przeto i dzisiaj na nowo je tam składam, prosząc Cię pokornie, abyś całe to zgromadzenie w Sercu Twoim poczęte, wychowane i ocalone wraz z sobą na służbę Bożą znów ofiarowała i to mu uprosiła, aby nigdy nie ustawało w czci i miłości ku Tobie i naśladowaniu Twego Najświętszego żywota; ja zaś bym zawsze według Woli Twojej mu służył, dopóki się Tobie podoba je zachować jako rzeczywistą własnością swoją. Amen.
Dzień Zaduszny 1865 roku
Do odbycia tych dłuższych rekolekcji w celu zastanowienia się lepszego nad sobą i urządzenia całego życia mego pobudza mnie wspomnienie na to pasmo nieprzerwane łask i natchnień, którymi mnie P. Bóg od tylu lat nakłania do poprawy, coraz gwałtowniejszych używając środków.
Jestem prawdziwie tą duszą, która wśród wrzawy świata nie mogła usłyszeć, a raczej wyrozumieć głosu Bożego, przeto wywiódł ją na puszczę i tu przemawia do niej.
A naprzód staje mi na pamięci łaska nawrócenia mego, że gdym był w grzechach, żyjąc bez wiary i bez pamięci na Boga, dobroć Boska póty mnie nawiedzała różnymi krzyżami, jako to stratą ojca, wielkimi zawodami na świecie, niedostatkiem, a w końcu więzieniem i ciężką chorobą, aż w końcu nakłoniłem moje serce na głos Jego. Cóż by się ze mną było stało, gdybym był umarł wtedy, jak się spodziewano, byłbym teraz w piekle potępiony na wieki!... Modlitwa matki mojej ziemskiej i opieka Matki mojej niebieskiej, tamtej objawiona, ocaliły mnie. Uzdrawiając mnie Pan Bóg cudownie, uzdrowił jeszcze cudowniej duszę moją; wyprowadzając mnie z więzienia, wywiódł razem ze straszniejszej niewoli szatańskiej i z piekła duszę wybawił. Wracając mnie familii, wrócił Kościołowi i nowym życiem udarował. Czyliż nie dlatego, abym Jemu to życie poświęcił, które od Niego miałem darowane? Czyliż nie powinienem się uważać jako ten, któryby z piekła powrócił na ziemię dla czynienia pokuty i poprawy?
I czułem to dobrze od samego początku, tj. od pierwszej chwili wybawienia, że do Boga należę i że Jemu całkowicie oddać się powinienem, i służyć Mu gorliwiej, chociaż tak długo się temu głosowi opierałem.
Od czasu zaś, jak nieprzebrane miłosierdzie Pańskie wyświadczyło mi tę łaskę, o której nigdy bez łez serdecznych pomyśleć nie umiem, że mnie obrzydłego, cielesnego i grzesznego na służbę swoją świętą powołać raczyło, głos ten jeszcze żywiej i bez przerwy w sercu moim czuję.
Ale ulegając wiecznej mojej zmysłowości i lenistwu, które są główne wady moje, nie tylko, że nie byłem mu dotąd posłuszny i nie ścieśniłem drogi mojej, ale zaraz prawie od nowicjatu rozwalniałem ją coraz bardziej i od tego czasu żyję z ciągłym wyrzutem, że zdradzałem Pana Jezusa, że łaski Jego marnuję, że nie odpowiadam memu powołaniu.
A znając to swoje niedbalstwo, prosiłem zawsze Pana Boga, aby raczył podnieść w zakonie naszym ducha obserwancji, bogomyślności i pokuty, i obudzić pragnienie wyższej doskonałości, i tym sposobem ułatwił mi drogę poprawy, a wziąwszy w karby posłuszeństwa przymusił pełnić wolę swoją.
Potem gdy mnie Pan Bóg otoczył duszami niewinnymi, czystymi, w miłości Bożej gorącymi, w modlitwie ustawicznymi, w pokutach surowymi, do doskonałości całym sercem mężnie zdążającymi, gdy widziałem w nich cudowne dary Boże udzielane tylko wybranym sługom Jego - i życia nadzwyczajność, i akty cnót heroicznych codziennie spełniane, gdy oglądałem urzeczywistnione marzenia moje o ścisłości życia zakonnego, gdy mi przedstawiło się odnowione, pierwiastkowe życie św. Ojca i jego towarzyszy, a raczej św. M. Klary i jej córek świętych, o którym nawet marzyć nie śmiałem, i to z całą żywością wiary ówczesnej i świętego zapału, wtedy jeszcze bardziej ożywiały się we mnie pragnienia naśladowania takiego życia i czułem się zawstydzony przykładami tych słabych istot, które wyprzedzały daleko nie tylko życie moje, ale moje nauki nawet i moje nadzieje, i pragnienia. I widziałem wyraźnie, że mnie Pan Bóg dlatego na służbie ich postawił, abym zrozumiał, że i w dzisiejszych czasach można Mu służyć tak gorliwie jak dawniej, o czym już wątpić zaczynałem i żebym wsparty ich modlitwami i zachęcony ich przykładami nie ustawał na tej drodze, ale mężniej się wziął do poprawy.
Potrzebny to był widać środek dla mnie, skoro mnie Pan Bóg tyle lat przy tym utrzymywał i przez posłuszeństwo święte do tego, acz niesposobnego, naznaczył i przez generalnego ministra w tym utwierdził, i przez sługę swego kamedułę na rekolekcjach u nich odbywanych jakby za jedyną radę podał, abym się zapoznawszy z jakim zgromadzeniem zakonnym żeńskim, modlitwami jego się wspierał i przykładami zachęcał. Przeto uważam to także za dowód wielkiego miłosierdzia Bożego nade mną. Ale zajęcia moje, tj. duchowne usługi im oddawane, były tak liczne, a raczej tak nieroztropnie przeze mnie urządzane, że mi zawsze stawały na przeszkodzie nie tylko do rzeczywistej poprawy, ale nawet do zastanowienia się nad sobą, zawsze mi się bowiem zdawało, że do tego potrzeba większego odosobnienia, chociaż z tychże samych dusz uczyłem się czego innego, tj. jak wewnętrzną pracę nad sobą umiały łączyć z licznymi zajęciami i pracami dla drugich.
A chociaż czasem na rekolekcjach urządziłem swoje życie i uczyniłem postanowienia, a nawet przez kilka lat je notowałem i przez jakiś czas odnawiałem, i trwałem w nich, to znowuż łatwo wracałem do dawnego zaniedbania pod pozorem pożytecznej i naglącej pracy, rachując zawsze na to, że to już niedługo, że potem może Pan Bóg da czas sposobniejszy ku temu.
Przez kilka lat ostatnich czując się umęczony duchownie, oczekiwałem z upragnieniem przeniesienia mnie do innego klasztoru, widząc w tym jedyny ratunek dla siebie. A na ostatnich rekolekcjach prosiłem szczerze Pana Boga, aby dał takie natchnienie O. Prowincjałowi, aby mnie przeniósł do Zakroczymia, jak się niektórzy spodziewali. Wyznaję jednakże, że w tym nie miałem jedynego względu na dobro mej duszy, ale przyłączyła się do tego i druga rzecz, tj. iż czułem potrzebę innego rodzaju pracy dla dusz, którym służyłem, to jest zebranie na piśmie tego, co się przez 9 blisko lat u nich praktykowało dla ustalenia rodzaju ich życia, do czego na próżno zabierałem się po kilka razy przy nich. O. Prowincjał nie zrobił żadnej zmiany, ale na drugi dzień po jego wizycie Opatrzność Boska w inny sposób ją zarządziła i ujrzałem się daleko prędzej, niż się spodziewałem, w upragnionym miejscu, w czym nowy i największy dowód dobroci Boskiej nad sobą uznaję.
Zreformowałem wprawdzie zaraz wiele rzeczy w życiu moim zakonnym, ale po wierzchu tylko, bo zaraz na drugi dzień zabrałem się do pracy wspomnianej i teraz poznaję, że i to zajęcie pochłonąć by mogło cały czas mój i utrzymać znowu w niepamięci na siebie na długi czas jeszcze.
Z drugiej strony widzę, że czasu sposobniejszego do zajęcia się sobą mieć nie będę. Mam spokój i ciszę, zajęcia obowiązkowego i naglącego niewiele, jest bowiem dosyć gorliwych kapłanów, którzy w kościele posługi dostatecznie dopełniają, mam mego ojca duchownego, z którym z łaski Boskiej tyle lat mieszkam i tu mnie P[an] Bóg z nim nie rozłączył, mam książki potrzebne, celę i inne wygody, a położenie nasze zawsze niepewne, może się wszystko utrudnić.
Bojąc się przeto odpowiedzialności przed Bogiem, żem nie korzystał z czasu i żeby nie wpaść w tę pokusę, iżby zajmując się drugimi, swoją poprawę odkładać do końca i pisząc drugim ustawy, samemu o zachowanie swoich dbać niewiele, zamierzam przy pomocy Bożej dłuższy czas poświęcić na potrzeby mojej duszy, tj. od dziś, od dnia Zadusznego, aż do Niepokalanego Poczęcia, aby odbyć całe cztery tygodnie świętego Ignacego, a przy tym dopełnić następujących rzeczy:
1. W 1-ym tygodniu chcę się przygotować do spowiedzi generalnej, którą chociaż kilka razy w życiu czyniłem, zawsze niedokładną mi się wydaje po nauce i wykładzie teologii, i po słuchaniu spowiedzi tylu dusz pobożnych; chcę ją sobie spisać, abym mógł i teraz z uwagą ją odbyć przed moim ojcem duchownym i na potem dla upokorzenia swego czasem odczytywać przynajmniej, jeżeli nie powtarzać, i w końcu życia mieć gotową, bo coraz słabszą mam pamięć.
2. Przetrząsnąć wszystkie ćwiczenia duchowne, umartwienia zakonne, zajęcia kapłańskie i obmyślić sposoby odbywania ich najdoskonalej.
3. Oświecić się w rzeczach obowiązkowych, jak np. w poznaniu reguły, konstytucji, różnych ustaw, rubryk itp., do czego dotąd nigdy szczerze się nie zabrałem i zreformować się w tym, o ile można.
4. Zebrać wrażenia z tych i z dawnych rekolekcji, których przypominanie może być pożyteczne i uczynić ważniejsze akty i postanowienia na całe życie.
5. Uregulować zajęcia dzienne, ćwiczenia tygodniowe, miesięczne i roczne, facultates itp. rzeczy, aby mieć na potem drogę wytkniętą życia zakonnego i zajęć zewnętrznych według woli Boskiej.
6. Spisać sobie to wszystko z najmniejszymi szczegółami, aby w swoim czasie można odczytywać i choćbym się jaki czas zaniedbał, żebym mógł łatwiej powrócić do raz określonej drogi, którą chcę mieć za regułę życia swego.
Bojąc się znanej mi dobrze słabości i niestałości swojej, aby mi ta nie przeszkodziła w dokończeniu tych ćwiczeń, a potem w wykonaniu postanowień, raz jeszcze to wszystko najmiłosierniejszemu Sercu mojej Matki Niebieskiej poruczam.
Boże, Ty raczyłeś obdarzyć błogosławionego Honorata, kapłana, duchem troskliwej miłości, aby mógł wiele dusz pojednać z Tobą, † spraw za jego wstawiennictwem, * abyśmy dostąpili łaski Twojego przebaczenia i zjednoczyli się z Tobą w doskonałej miłości. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.