Szczypta optymizmu



Po miesiącu pracy w szkole mam wrażenie, że wakacji nigdy nie było. Młodzież coraz trudniejsza. I wcale nie chodzi o zachowanie, ale o sposób podchodzenia do życia i wiary. W liceum całe dwie klasy zrezygnowały z lekcji religii, bo miały ją w planie na ósmych godzinach lekcyjnych. To już zbyt wielka ofiara, by wytrwać. Z uporem ciśnie się myśl, że to jest naprawdę pokolenie „nic”. Z trudem próbuję dojrzeć w niej wiosnę Kościoła, tak jak ją dostrzegał Jan Paweł II.
Rozmawiam z ludźmi, którzy pracują w różnych pobożnych instytucjach i… cieszę się, że mnie tam nie ma. Matactwa, pieniądze, władza, marnotrawstwo, brak szacunku ignorancja. Wielkie, wielkie rozczarowanie i pytanie o to, czym się różnimy od pogan? Gdzie nie przyłożysz ucha, tam jest źle. Tak, jakby wartości nie miały już dla nikogo żadnego znaczenia. Nie wiem jak w tej sytuacji uczyć i wychowywać. Czuję się kompletnie osamotniona i bezradna. Normalnie stan depresyjny. Dekadencja.
Aż z racji pewnej powinności wzięłam do ręki broszurkę hrabianki pt. „Ideał a młodzież”. Nie wiem jak ona to robiła, ale jej optymizm działa nawet po stu latach. Przynajmniej na mnie. Sprawdźcie zresztą sami czy na Was też.

Narzekamy na czasy obecne. Przerażają nas zbrodnicze napady, zabójstwa zamachy, strajki, lokauty, bomby, terrory – i słusznie. Czasy oczywiście są trudne i niebezpieczne (…) Wszakże pomimo grozy – której trudno nie uznać – ośmielę się twierdzić, choć ,może niejednego tem zdziwię, a nawet zgorszę, że zdaniem moim czasy nasze są wspaniałe… i że zazdrościć tylko można młodym, że ich młodość na te czasy przypadła.
Czasy nasze są wspaniałe, bo w nich przejawia się budzące się życie, ruch, dążenie do postępu, do lepszego wymiaru sprawiedliwości, jednym słowem do lepszego jutra (choć przyznaję, że te dążenia bywają wykolejone i nieraz na opak prowadzą) (…)
Są wspaniałe, bo choć wśród bomb i pogromów, pracować i działać w nich można o dobro, o prawdę, o sprawiedliwość, bo kryć się ze swą myślą, a krępować ze słowem mniej już trzeba niż dawniej.
Są wspaniałe, bo są przejściem ze starej epoki w nową, bo są chwilą przetwarzania się i przeobrażania formy społeczeństwa, bo są chwilą przełomową w dziejach, bo są uroczystą chwilą rodzenia. (…)
I dlatego jeszcze czasy nasze są piękne, że bądź co bądź są powszechną oryentacją ku światłu, że są pociągiem za prawdą, dobrem i nowym formom piękna, za sprawiedliwością, i że w wielkiej mierze jeśli walka wre, nie chodzi w niej o jakieś korzyści materyalne, ale o idee. Odbywa się istotnie w obecnych czasach pewne mocowanie się dwóch potęg sobie wrogich: mocy ciemności z mocą światłości a szczęśliwy ten, który jest synem światłości, i który w tym turnieju boryka się o prawdę, a prawdzie jest wierny, bo choć wielu trudów znieść mu przyjdzie, przy nim przecież będzie zwycięstwo.

Cecylia Plater - Zyberkówna, Z cyklu Odrodzenia, Ideał a młodzież, Warszawa 1908, s. 13-14