Nasza - klasa.

Cóż... moda na poszukiwanie starych znajomych zaraziła i mnie. Przeglądam profile moich klasowiczek, koleżanek, znajomych i ... dopada mnie pokusa zażenowania, że w oczach tego świata nic nie osiągnęłam. Osobistych dzieci nie posiadam, szefem firmy nie jestem, dyrektorem szkoły również. Nagle ukochana przeze mnie dyskrecja staje się ciężarem - bo nawet nie mogę się pochwalić, że jestem w IŚ. Chwytam więc wspomnienia o naszej Matce jak oręż i walczę z tą pokusą znaczenia.

Mamy się ukrywać całe życie, do końca naszego istnienia - mówiła Matka z naciskiem - i pokolenia przejdą, a my w ukryciu powołanie nasze trzymać winnyśmy. Nic po nas nikt poznać nie powinien ponad to, żeśmy dobre chrześcijanki; jako takie wpływ mamy wywierać na otoczenie. A czas naszego wykazania się nastąpi wtedy, gdy staniemy kiedyś przed Słońcem Sprawiedliwości, przed Bogiem naszym.”

Tę, która by powodowana fałszywą gorliwością chciała się wykazać na zewnątrz, sądząc, że marnuje życie w ukryciu, Matka przestrzega, że „siebie w tym szuka” i grozi „że nic nie zdziała, a mróz pychy ją zmrozi”, a potem dodaje słowa otuchy: „Żadna z was nie traci czasu, bo przez życie ukryte spełnia ciche apostolstwo - może nawrócić tysiące, nie wiedząc o tym nawet”.

Uff- odrazu lepiej.