Ja Jestem Chlebem Żywym... - bł. Honorat Koźmiński

JA JESTEM CHLEBEM ŻYWYM, KTÓRY ZSTĄPIŁ Z NIEBA

 Oto są wielkie słowa Najwyższej Miłości, zawierające myśl bardzo głęboką i najtrudniejszą podobno do zrozumienia, choć najobfitszą w pożytki. Są to właśnie słowa, którymi Żydzi się gorszyli, pytając: Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia? (J 6,52). Pan Jezus nie tłumaczył się im, lecz powtórzył to samo: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie (J 6,53). I odeszli od Niego, szemrząc: Trudna jest ta mowa (J 6,60). Wtedy Zbawiciel, obróciwszy się do swych uczniów, zapytał: Czyż i wy chcecie odejść? (J 6,67) – Panie, do kogóż pójdziemy? – odpowiedział Piotr – Ty masz słowa życia wiecznego (J 6,68), przez co jakby chciał powiedzieć: „Wierzymy Twym słowom, chociaż ich jeszcze nie pojmujemy, bo wiemy, żeś jest Bóg Wcielony, który przyszedł nas oświecić i zbawić, i że nikogo nie znajdziemy na całym świecie, komu byśmy więcej zaufać mogli”.
Dziwne to, że i dzisiaj, gdy te słowa już obróciły się w rzeczywistość, gdy codziennie tym chlebem się karmimy, widząc, że z niego pochodzi nasze życie duchowe, dla wielu jednak chrześcijan jest to rzeczą jakby niezrozumiałą. Obchodzą się bez tego pokarmu i nie dbają o wypływający stąd brak życia duchowego; dość im na tym życiu zwierzęcym, które mają wspólnie z bydlętami. Powinniśmy jednak rozumieć, że jak ciało ma właściwe sobie życie fizyczne, tak i dusza ma odpowiednie dla niej życie duchowe; pierwsze zależy na utrzymywaniu ciała w ciągłym związku z duszą, drugie – na nieprzerwanym połączeniu duszy z Bogiem. Jak więc ciało, gdy je dusza opuści, staje się trupem, tak dusza opuszczona przez Boga jest martwą duchowo, chociaż ma pozory życia. Dla podtrzymania ciała, potrzeba je często karmić, również i co do duszy, dla utrzymania ciągłego jej związku miłosnego z Bogiem, potrzeba ją posilać, aby nie straciła tego życia przez częste upadki. Tym pokarmem jest sam Jezus Chrystus, który własnymi ustami mówi, że obdarzenie nas chlebem żywota było jednym z powodów przyjścia Jego na ziemię i pozostania w Sakramencie Ołtarza. Przyszedłem, powiada, aby życie miały (por. J 10,10). I gdy nas uczył,. jak modlić się mamy do Ojca, który jest w niebie, każe nam prosić Go codziennie o chleb powszedni, pod którym na pierwszym miejscu rozumie ów chleb, dający życie duchowe światu. Stąd w jednej Ewangelii nazywa ten chleb powszednim ( Mt 6,11), a w innej, w tym samym pacierzu, chlebem przyszłym (Zob. przypis do Łk 11,3), nadprzyrodzonym. Dlatego zaś tak rozmnożył ten chleb po całym świecie, aby każdy łatwo mógł z niego korzystać.

Jest to jedna z rzeczy, godnych wielkiego podziwu, że świat nigdy się nie poznawał na tej niepojętej miłości Jezusa. Rozumieją i poznają ludzie miłość matki, karmiącej niemowlę swoim ciałem i krwią pod postacią mleka, a nie pojmują miłości Boga Wcielonego, karmiącego nas swym Ciałem i Krwią pod postacią chleba. Zgodziliby się może w teorii na przyznanie Bogu miłości więcej niż macierzyńskiej, ale gdy chodzi o praktykę, zaraz wpadają w zwątpienie. Czyż nie czują, że wszystko, cokolwiek szlachetnego i pięknego widzimy w stosunkach ludzkich, jest figurą i słabym zaledwie obrazem tego, co się dzieje w stosunku duszy z Bogiem?

(Honorat Koźmiński, kapucyn, Powieść nad Powieściami)