Sakrament małżeństwa


Na koniec trzeciej klasy gimnazjalnej omawiam sakrament małżeństwa. Zwlekam jak mogę licząc, że im później tym większa dojrzałość w podejściu do sprawy. I rzeczywiście muszę przyznać, że w tym roku zaskoczyli mnie moi uczniowie może nie tyle dojrzałością, co doświadczeniem. Oto skojarzenia związane z małżeństwem czteroosobowej grupy, która doskonale reprezentuje większość klasy:

Małżeństwo:
- kłótnie, zdrada, kochanka, kochanek;
- rozwód, sąd, podział majątku, adwokat;
- intercyza, nieszczęśliwe dzieci, alimenty, sąd;
-sex, dzieci, nieprzespane noce, strata pieniędzy.

Gdy klasa przedstawiła swoje skojarzenia nie wiedziałam co powiedzieć, byłam zupełnie bezradna, a dzieciaki wyjątkowo poważne…

Żeby jednak nie dać się przekonać, że jest tak źle, że już nic nie można, zaczęłam szukać w naszym skarbcu wskazówek. Poniżej więc szczypta optymizmu z listu "Do dawnych wychowanek zamąż idących" Cecylii Plater - Zyberkówny.

Moje najdroższe!
(…) Trafiło mi się spotkać młode osoby, lękające się nowego życia, do jakiego zamążpójście je wprowadzało. Lęk jest złym przewodnikiem – pochodzi z pesymizmu i zniechęceniem się kończy. Wy, moje najdroższe, nie lękajcie się życia. Idźcie do niego z powagą i roztropnością, ale i z radosnym optymizmem. (…) przez optymizm rozumiem usposobienie natchnione nadzieją powodzenia, odważne, energiczne, pełne zapału a nawet entuzjazmu – rachujące się z trudnościami, lecz nie przeceniające ich i nie dające się odstręczyć przeszkodą, owszem w przeszkodzie znajdujące bodźca, upatrujące we wszystkim raczej stronę dodatnią, aby ją wyzyskać, niż ujemną aby mieć prawo nią się zrazić. (…) W taki optymizm bądźcie uzbrojone, moje najdroższe – on wam niejedno w życiu opromieni, ułatwi.
Cecylia Plater – Zyberkówna, Na progu małżeństwa, s.16-17