liczy się tylko Miłość

Wczoraj w Rodzinie Franciszkańskiej obchodziliśmy wspomnienie św. Małgorzaty z Kortony - tercjarki. Żyła w XIII w. we Włoszech.


Co może być ciekawego i aktualnego w życiu kobiety z XIII w. dla nas w wieku XXI?
Zdaje się, że niewiele, a jednak...

Nie wiem - nie doczytałam - kiedy zmarła jej matka, musiała być dość mała. Wychowywała ją macocha, która wyrzuciła ją z domu w młodzieńczym wieku. Małgorzata była nieprzeciętnej urody i wdzięku i zapewne wielu ubiegało się o jej względy, co znowu nie podobało się macosze. Ciekawe, że rodzony ojciec nie zareagował - została wypędzona z domu.

Zamieszkała niedaleko domu i aby przeżyć stała się prostytutką.

Po jakimś czasie związała się na stałe z jednym z wielmożnych panów w okolicy i zamieszkała w jego zamku. Obiecywał ślub. Ona nalegał, ale na obietnicach się skończyło. Wkrótce po narodzinach ich syna, kochanek zmarł nagle.

To otworzyło nieco oczy Małgorzacie. Choć została bez środków do życia i bez mieszkania, postanowiła nie wracać do dawnego trybu życia.
Pomocą jej w nawróceniu byli bracia mniejsi św. Franciszka. Bóg obdarzał ją wielkimi łaskami i w odpowiedzi na tę Jego miłość zapragnęła dobrowolnej pokuty. Zmiana, która się rozpoczęła w sercu Małgorzaty, była widoczna na zewnątrz.

Nieświadomie już wcześniej przepowiadała tę przemianę, gdy była karcona z powodu wyglądu swojego ciała przez możne panie, które mówiły z pogardą: „Co z tobą będzie, głupia Małgorzato?” – a ona odpowiadała: „Jeszcze nadejdzie taki czas, kiedy będziecie mnie nazywać świętą, gdyż świętą będę i odwiedzać mnie będziecie boso i z laską pielgrzymią”.


Po wielu próbach i rozwianiu przez braci ich wątpliwości, co do szczerości jej nawrócenia i jego stałości - przyoblekli Małgorzatę w szatę pokutnicy.

Bracia byli niepewni o wytrwałość jej postanowienia, ale i dlatego, że wydawała się zbyt młoda i piękna. W końcu jednak przekonali się, że nierozerwalnie przylgnęła do Chrystusa i że płomiennym duchem wspina się ku Bogu. Usłyszeli od niej także taką mowę: „Ojcowie moi, którym Pan mnie powierzył, nie wahajcie się co do mnie, ponieważ choćby to opóźnianie [przywdziania habitu pokutnego] trwało całe moje życie, tak bardzo miłuję [życie] bez ludzi, w samotnym zjednoczeniu z Bogiem i tak bardzo Wszechmogący wzmocnił moje postanowienie, że nie boję się żadnego stworzenia i żadnej próby, gdyż nadzieję złożyłam w Bogu przywołującego mnie do swojej łaski. Przecież zobaczyliście, że dzięki udzielonej mi łasce uciekłam ze świata, że żyję już jak zakonnica i zmieniłam moje życie na lepsze. Dlaczego się lękacie? Dlaczego wstrzymujecie moje obłóczyny?” Bracia słysząc tę mowę, przez miłość do Tego, który taką łaską przyozdobił [Małgorzatę], przyoblekli ją [w habit].

Niewiasta ta podczas adoracji Najświętszego Sakramentu usłyszała: „Czego chcesz, nieszczęsna?” – i oświecona Duchem Świętym natychmiast odpowiedziała: „Nie pragnę i nie chcę nic ponad Ciebie, Jezu, mój Panie”. Padła wtedy ze złożonymi dłońmi na kolana i wzruszona do łez przyjęła habit Trzeciego Zakonu błogosławionego ojca Franciszka.

Równocześnie tak jak zmieniła strój, tak i ozdobiła się duchowymi cnotami. Albowiem tak ją w siebie przemienił boski ogień miłości, że odtąd jeszcze usilniej starała się poszukiwać jakby mogła ukryć się w pustelniczym miejscu. Poświęcając się więc Królowi całego świata wybrała samotny grzbiet góry, aby trwać bez plotkujących o ziemskich sprawach. Jak nowa Magdalena znalazła źródło wstawiennictwa w opłakiwaniu [grzechów], poszczeniu, modlitwie i rozmyślaniu.


Na tejże górze stoi bazylika jej dedykowana, a w ołtarzu wystawione za szkłem jest jej ciało. Po jej śmierci bowiem miejscowy lud, wśród którego zasłynęły już za życia jej łaski nie pozwolił pochować jej w ziemi.

Pan przemawiał do Małgorzaty wielokrotnie w czasie modlitwy. Zaraz w pierwszym rozdziale cytowanej Legenda de Margarita jest zapisane, co usłyszała od Pana - dla mnie tekst niesamowitej treści:

Pamiętaj nieszczęsna – rzecze [Pan] – o wielorakich łaskach i objawieniach, których udzieliłem twojej duszy abyś się do mnie nawróciła.

Pamiętaj o tym, jak zostałaś uwolniona od śmiertelnego wroga twojego zbawienia. Jak zalana łzami, z podrapaną twarzą i w czarnym ubraniu, zaprawiona cierpieniami i mocno zawstydzona nawróciłaś się do Ojca twojego.

Pamiętaj też, jak za namową twojej macochy ojciec, wyzbyty całkowicie rodzicielskiego współczucia, wypędził ciebie z domu, z ojcowizny. A ty pozbawiona jakiejkolwiek rady i pomocy, nie wiedząc, co robić siedziałaś w jego ogrodzie pod drzewem figowym i grzeszyłaś.

W takich okolicznościach wybrałaś Mnie na swojego Nauczyciela, Ojca, Oblubieńca i Pana biedę swojej duszy i ciała pokornie opłakując. Bowiem ten wąż starodawny na hańbę swoją wykorzystał twój upadek i wygnanie, nakłaniał bowiem twoje serce do wzgardy siebie oraz podszeptywał ci niewinnie, żeś młoda i piękna po to, byś grzeszyć była zdolna. Ze względu więc na wdzięk swego ciała wiedziałaś, że gdziekolwiek byś się znalazła i gdziekolwiek chciałabyś pójść byłabyś kochana przez rozpustnych wielmożów. Ja zaś, jako Twórca twej piękności wewnętrznej – będącej w grzechu – którą odnowić chciałem, objawieniem sumienie twoje natchnąłem, byś się Mi poświęciła i dążyła dalej za Mną słuchając braci mniejszych. Pokrzepiona więc na duchu skierowałaś bez zwłoki swoje kroki do Kortony i wedle Mojego polecenia skłaniałaś się do ćwiczeń duchowych i napomnień, których z należną czujnością bracia ci udzielali.

Pamiętaj to, jak przed rozpoczęciem twojego nawrócenia ratunkiem twojego serca była dziecięca bojaźń przed zawstydzeniem, którą umocniłem polecając ciebie opiece braci mniejszych. Tym całkowicie przestraszyłem niewidzialnego wroga, a udzielając tobie łaski zniszczyłem jego zuchwałość, z jaką wystąpił przeciw tobie zaraz po twoim upadku. Czy nie lękałaś się wkrótce? Czyż nie ze wstydu twarz twoja zalana była rumieńcem, gdy siedziałaś z ludźmi światowymi i pojawiał się w kościele, domu, lub na ulicy jeden z braci z zakonu twojego ojca [Franciszka] i upominał cię byś wstydziła się swego postępowania?

Pamiętaj o tym, jak sprawiłem, aby twoja dusza całkowicie wzgardziła kosztownościami. Czule także cię pouczyłem, byś stopniowo Mnie umiłowując zerwała swój związek ze światowymi kobietami.

Pamiętaj, jak zarządziłem wstrzemięźliwość nie tylko od wyszukanych potraw, ale i od powszechnych i udzieliłem ci do tego łaski, bo ciało twoje przywykłe było jeszcze do dawnych uciech.

Pamiętaj, że wzmocniona moimi łaskami stałaś się silniejsza. Dzięki nim z przyjemnością wybrałaś nie tylko nieustanny post i odarcie z miękkich szat, ale także mieszkanie pod drzewem z bardzo twardym posłaniem z wiklinowej plecionki położonej na gołej ziemi i z kamieniami zamiast poduszeczek.

Pamiętaj o bogatej ofierze lęku, bólu i płaczu nieustannego, którego zechciałem udzielić tobie tak obficie. Wzruszyłaś do łez nie tylko braci, którym ciebie powierzyłem, ale i wszystkich zebranych, gdy zapytałaś się Mnie, czy Ja, twój Ojciec i Pan ciebie grzesznicę przyjmę na powrót?

Nie zapomnij także o tym, jak cudownie zamieniłem twoje gorzkie łzy w słodycz, gdy wylewałaś je w czasie świąt nad moimi narodzinami z Rodzicielki – nad Dziewicy Matki, i innych świętych wysoką godnością. Oni byli początkiem nawrócenia po śmierci twojego uwodziciela, który na dziewięć lat przygotował zasadzkę twojej czystości i cnotliwości, chociaż ty tego nie chciałaś.

Pamiętaj, ubożuchna, o przejściu, którego dokonałaś. Gdybyś szła sama z nocy [grzechu] przez chrzest, żeby odnowić ofiarę mojej męki, wróg starodawny zadusiłby cię, lecz Ja pamiętając o tobie, szczególnie przypilnowałem cię i uwolniłem pełen ojcowskiego miłosierdzia.

Pamiętaj podobnie o tym, jak Ja, prawdziwy twój Nauczyciel i skuteczny Lekarz, wyposażyłem ciebie macierzyńskim współczuciem dla ubogich i udręczonych, mimo że żyłaś jeszcze w mrokach pełnych wad (ponieważ podobał ci się świat). Dałem też tobie natchnienie co do wybierania miejsc samotnych i odległych, że w pobożności i z zapałem powiedziałaś: «O jak słodko może modlić się tam człowiek i jak uroczyście i pobożnie zanosić Bogu hymny pochwalne! Jak spokojnie, bezpiecznie i porządnie mógłby tam żyć ktoś zbawiennie skruszony!»

Pamiętaj, jak postawiona w stanie ciemności, żyjąc w pustelniczym domu – czy raczej pokoju – oświecona promieniami mej łaski opłakiwałaś swój upadek. Byłaś wtedy odwiedzana przez wielmożów z okolic – czy raczej nikczemników – i odprawiłaś ich mówiąc, że pamiętając przeszłe twoje grzeszne życie w ogóle nie powinni cię pozdrawiać ani kusić.

Pamiętaj o tym, że gdy postanowiłem wyrwać cię z stanu przeszłego [grzechu], na początku [uwolniłem cię] szczególnie ze związku z dostojnikami Marinarie i Renerie.

Pamiętaj to, jak twój piękny wygląd, który do tej pory próbowałaś ratować, a nawet poprawiać i pomnażać na twoją wielką krzywdę, teraz zapragnęłaś zniszczyć postem, wyrzuceniem kosztowności i powściąganiem temperamentu przez pracę w kuchni.

Pamiętaj także o tym, jak ogień miłości mojej tak cię we Mnie przemienił, że wobec gwardiana i braci mniejszych z Kortony o habit pokutny ze łzami, prośbami i naciskiem częściej błagałaś, abyś jawnie stała się moją a obca światu”


Pamięć, która rozpoznaje działanie Boga w życiu, rozpoznaje miejsca, wydarzenia życia, przez które Pan przechodzi i widzi Jego działanie!
Bóg i poznanie Jego działania!