tam i z powrotem...



Tuż po dniu skupienia, w niedzielę 13 kwietnia miałyśmy kolejną fascynującą wyprawę...
Otóż nasze starsze Siostry zmontowały nam wehikuł czasu!

Tak, tak - to nie żart!!



(Zresztą się muszę przyznać, że choć do tej pory o tym nie pisałam, to wyprawa nie była pierwszą - już nasze drogie Panie kilkakrotnie zabierały nas w podróż tam i z powrotem)

Tym razem celem naszej wyprawy był Teolin koło Sopoćkin - obecnie na Biłorusi.

Dzięki Paniom z zapartym tchem uczestniczyłyśmy w organizowaniu szkoły i domu dla sierot - przyglądając się ich trudom i niebezpieczeństwom pracy i życia.
Ta wyprawa zaangażowała nas całkowicie duchowo i... rzec można niejako w praktyce uczyłyśmy się od tych niewiast dzielnych ducha męstwa i stawiania czoła niebezpieczeństwom, byle chwała Chrystusa się rozszerzała.

Uczestniczyłyśmy prawie jak dzieci powierzone ich opiece w lekcjach i wychowaniu na Polaków przez dbanie o te zwykłe, codzienne, malutkie obowiązki, schludność, dyscyplinę, szacunek dla starszych, miłość do Boga i Ojczyzny. Nasze Panie wpajały dzieciom i nam, jak ważne jest świadoma decyzja: "Tak, chcę. Tak, zależy mi". Mimo trudów, mimo wysokiej ceny, są dobra i wartości, którym sprzeniewierzyć się nie wolno. Godnie nosić imię Polaka i katolika - oto śmiały cel wychowania.

Uczyłyśmy się w tej niezwykłej szkole odpowiedzialności za siebie i bliźnich z naszego otoczenia, a także tej szczególnej odpowiedzialności i tego ducha zaangażowania w "małą Ojczyznę", w której przyszło nam żyć: naszą wioskę, okolicę, region, osiedle, dzielnicę, miasto aż po kraj cały.

Nasze Panie pokazały nam wszechstronność swojej działalności, która w krótkim czasie wykroczyła bardzo daleko poza szkołę i dom dla sierot: one po prostu były organizatorkami całego życia społeczno-kulturalnego miejscowej społeczności!
Był tylko jeden, jedyny wyjątek: polityka. W nią się nie angażowały wcale.

Z tej fascynującej wyprawy powróciłyśmy z wypiekami na twarzy długo jeszcze potem rozmawiając między sobą o heroiczności naszych zacnych Poprzedniczek i do późnego popołudnia oglądając stare albumy i pamiątki z Teolina.