Czy można odłączyć się od braci?

Żył pewien brat, sławny z dobrej opinii przed ludźmi i jeszcze sławniejszy przez łaskę w obliczu Boga. Ojciec wszelkiej zawiści, zazdroszcząc mu jego cnót, zamyśla przeto, aby podciąć drzewo sięgające już niebios i wyrwać mu z rąk wieniec chwały. Zatem krąży dokoła, niszczy, rozbija i wstrząsa wszystkim, co do owego brata należy. Wzbudza w nim zatem upodobanie do samotności, pod pozorem zyskania większej doskonałości, aby w końcu, rzucając się na osamotnionego, szybciej mógł doprowadzić go do upadku, gdyż skoro sam upadnie, nie znajdzie pocieszyciela. Cóż więcej? Odstępuje wspomniany brat od zakonnej wspólnoty braci, błąkając się po świecie jako pielgrzym i gość. Z sukni zakonnej czyni nędzną szatę, z oderwanym kapturem habitu. Tak zatem wędrował przez ziemie, wszystkiemu okazując pogardę. Zdarzyło się zaś, kiedy w taki sposób szedł, że niebawem, straciwszy Boże pocieszenie, doznał wielkiego niepokoju z powodu gwałtownej burzy pokus. Wdarły się jej wody aż do duszy, a zupełnie osamotniony człowiek podąża dalej jak gdyby ptak, lecący ku sidłom. Już, już niesiony jest niczym wokół gardzieli, by zginąć pochłonięty przez otchłań, kiedy miłosierne oko ojcowskiej opatrzności spojrzało łaskawie na nieszczęśnika. Przez wstrząs odzyskując w końcu rozum i przyszedłszy wreszcie do siebie, tak powiada: “O biedaku, wracaj do zakonu, gdyż tam jest twoje zbawienie”. Nie zwleka zatem, zaraz powstaje i powraca na łono matczyne.
33. Kiedy zaś przybył do Sieny, gdzie mieszkali bracia, był tam akurat święty Franciszek. Zaiste, zadziwiające! Wkrótce, gdy ujrzał go Święty, uciekł przed nim i zerwawszy się gwałtownie, zamknął się w celi. Poruszeni bracia, zastanawiają się nad przyczyną ucieczki Franciszka. Rzecze im Święty: “Dlaczego dziwicie się ucieczce, a nie zwracacie uwagi na jej powód? Schroniłem się za szańcem modlitwy, aby uwolnić błądzącego. Ujrzałem, patrząc na syna, iż rzeczywiście ciężko był chory, lecz oto dzięki łasce mego Chrystusa ustąpił już wszelki zwodniczy omam”. Upadł brat na kolana i ze wstydem głośno wyznał, że jest grzeszny. Święty powiedział do niego: “Niech ci Pan odpuści, bracie! Lecz strzeż się na przyszłość, abyś pod pozorem świątobliwości nie odłączał się od zakonu i braci”. Od tej pory wspomniany brat stał się przyjacielem zgromadzenia zakonnego i wspólnoty, najbardziej oddanym tym z towarzyszy, którzy szczególnie gorliwie zachowują regułę zakonną. O wielkie dzieła Pańskie w radzie sprawiedliwych i na zgromadzeniu! Dzięki nim zaiste udręczeni zyskują wsparcie, zgnębieni się podnoszą, oziębli wzywani są do walki, przez nie żelazo się ostrzy żelazem, a brat wsparty przez brata staje się silny niczym mocny gród. I chociaż z powodu doczesnego tłumu nie możesz zobaczyć Jezusa, bynajmniej nie przeszkadza w tym anielska rzesza niebian. Chodzi jedynie o to, abyś się nie cofał, a jako wierny aż do śmierci otrzymasz wieniec życia. (2Cel 32-33)