Zdaje nam się że dzisiaj wyczerpuje się do dna niedowiarstwo i bezbożność, że świat się już powoli spostrzega do czego go one doprowadziły, jak odebrawszy z wiary wszystko, nic w zamian nie dały, że nowi ich szerzyciele, postępując coraz dalej już dziś i moralność odbierają, i dowodzą głośno, że dla przeprowadzenia swoich idei godzi się minąć z zasadami moralności, które tylko dla mieszczańskiej poczciwości jakieś znaczenie mają. Jaki taki tedy mający choć zdrowy rozum jeszcze spostrzega się na zdradzie i widzi, że usunąwszy zasady wiary i naukę Kościoła, nie ma wyjścia i nic świętego, i że łatwo na manowce się schodzi goniąc zawsze za jakimś wymarzonym postępem, że tak człowiek nie tylko nie dojdzie do wiecznej szczęśliwości, ale ani na ziemi nie znajdzie, nie tylko do doskonałości nie przyjdzie, ale zasady najprostszej moralności traci.
Widząc przeto taki szalony postęp bezbożności jako też najzgubniejsze jej skutki objawiające się w stanie dzisiejszej społeczności człowiek chętnie by wycofał się z tej drogi. Czuje swoje serce spragnione jakiejś ożywczej nauki, czuje w sobie gotowość do wrócenia się do Boga, i choć go różne uprzedzenia w oddaleniu utrzymują od Kościoła Świętego, i zasad Jego, ale się już powoli zastanawia nad niewzruszoną i niepojętą, i niezmienną Jego nauką i nad zasadami nadziemskiej moralności. A chociaż uwielbiać ich jeszcze nie umie, już w zajadłości przeciwko nim nie pozostaje i wszystkiego złego im nie przypisuje. Jakżeby ochotnie przyjął gdyby mu kto drogę prawdziwą do szczęścia doczesnego i wiecznego pokazał, gdyby mu odkrył rzeczywisty cel życia i środki do dostąpienia jego, gdyby go nauczył jak żyć ma, żeby mógł zakosztować prawdziwego życia, żeby mógł odpoczynek dla duszy swojej znaleźć.
Z tego względu zdaje mi się świat dzisiejszy podobny bardzo do tego, w którym żyli nasi święci patriarchowie. W którym również zepsucie bardzo rozgałęzione już do pewnego przesytu dochodziło, w którym zasady pogańskie wzięły górę nad Chrześcijańskimi i dążenia ziemskie przywiodły do poniechania niebieskich rzeczy, w którym bogactwa, rozkoszy i próżna chwała świata stały się głównym celem życia ludzkiego, a ubóstwo Chrystusowe i święta pokora, i pokuta zupełnie stały się nie znanymi.
Ówczesny świat tak czuł potrzebę tych cnót na których chrześcijańska doskonałość się opiera, że gdy nie było ich prawdziwych, pokrywali się ludzie pozorami i powstawali heretycy, którzy udawali się pokutnikami i ubogimi, i nazywali się pokornymi, i wielu ludzi zwodzili, którzy odstąpiwszy i wyszedłszy z zasad doskonałości nie umieli już odróżnić prawdziwej od fałszywej cnoty. Tak jak dziś nie umieją odróżniać prawdziwego od fałszywego poświęcenia. Dopiero Święty nasz Ojciec ze Świętą Matką naszą pokazali światu wzór najczystszej ewangelicznej doskonałości i powstrzymali razem i zapęd bezbożności rozpusty i dążeń pogańskich, ale razem i postęp fałszywych apostołów szerzących fałszywe nauki pod owczą skórą cnót chrześcijańskich.
Myślę więc że i dzisiaj wystawienie tych dwóch wzorów świętości, które jaśnieją jako dwie świece w długiej ciemności niebios, które w podobnych okolicznościach jak i my żyjąc powstawszy z uśpienia, wyrwawszy się przewrotnemu światu i stanąwszy przeciwko niemu, odnowiły zasady doskonałości chrześcijańskiej na świecie, tyle tysięcy dusz pociągnęły za sobą, może być bardzo pożytecznym dla dzisiejszego wieku, i może skutecznie pociągnąć umysły usposobione do szukania na tej drodze prawdziwego udoskonalenia, i serca stęsknione do miłości Bożej pobudzić, może wywieść dzisiejszy świat z tego dziwnego zaślepienia w jakim zostaje i z tego odrętwienia serc, i rozbudzić na nowo dawno przygaszony zapał do rzeczy świętych i do poświęcenia Panu Bogu wiele dusz nakłonić.
Mam nadzieję że tak będzie, jeżeli tylko w modlitwach waszych tę rzecz polecać Jezusowemu sercu nie przestaniecie. Wy którym P. Bóg dał tę łaskę, że tyle dusz modlitwą i słowem zachęty przywiodłyście do świętej Jego miłości, potraficie i z tej okazji skorzystać i poprzeć naszą pracę swymi modlitwami, aby każde słowo tego pisma było węglem żarzącym padającym na serca ludzkie i rozniecającym w nich czystą miłość Jezusa. W wasze ręce tę pracę oddaję, abyście modlitwami swymi sprawiły iżby stokrotny owoc przyniosła.
(bł. Honorat Koźmiński, 12 VIII 1865r.)