Powódź 2010...

Ks. Mieczysław Puzewicz z Lublina pisze o obecnej sytuacji w gminie Wilków. Potrzeba tam wolontariuszy:
 
Od początku dramatu na Powiślu minął właśnie miesiąc, pierwsza woda runęła tam 22 maja, w nocy. Niektórzy uciekali na bosaka, ponieważ do końca nie wierzyli ostrzeżeniom Straży i Policji. Jeszcze gorsza była druga fala, ta czerwcowa, bo wyższa o 20 centymetrów. Obecnie pompy strażackie usuwają wody z domów, piwnic, gospodarstw, sadów i ogrodów. To potrwa jeszcze kilka tygodni.
Zatopieni mieszkańcy próbują wracać do swoich sadyb, oczywiście tam, gdzie teraz to już możliwe. Najgorzej jest w Zastowie Polanowskim i Karczmiskim, dwóch wsiach leżących tuż przy przerwanym wale na Wiśle. Biorą się za wynoszenie zniszczonego dobytku, usuwanie szlamu i zbijanie tynków. Potem trzeba ściany osuszyć i dopiero myśleć o nowych tynkach i malowaniu ścian i sufitów. W miejsce zerwanych podłóg należy położyć świeże deski. W dalekiej perspektywie jest zakup mebli, lodówek, pralek, kuchni i toalet.

Pomocy coraz mniej a będzie raczej malała. Może uda się do zimy wprowadzić, przynajmniej prowizorycznie do swoich domów.

Więcej relacji - patrz 

http://www.duch.lublin.pl/archiwum/2010/100623.html