"Koń trojański w Mieście Boga"


Byłam wczoraj na pięknym spacerze po wojskowych Powązkach warszawskich, w sumie w jednym celu: "pokłonić się jednemu z największych Polaków XX w. - płk. Kuklińskiemu" - jak sprecyzował swoją intencję mój towarzysz drogi.



Jak każdy z wielkich ludzi wzbudza ogromne kontrowersje. Wpisuje się w długą listę "Konradów Walenrodów", którzy od tysiącleci miłość do Prawdy, Dobra i Piękna przypłacają wygnaniem, tułaczką czy też śmiercią.
Uznany za zdrajcę. Skazany przez komunizm na śmierć. Za co? Za to, że miłował Polskę i ludzkie życie? - ocalił miliony istnień niewinnych ludzi przed nuklearną zagładą komunistycznego obłędu...

Kiedy o tym rozmyślałam popchnięta jeszcze dalej wczorajszą homilią w iście patriotycznym tonie, przyszło mi do głowy wiele pytań.
Nie słyszałam nigdy słów oburzenia, czy próby rozprawy z tymi, którzy zaprzedali się i Polskę komunizmowi, którzy do lat 70-tych tropili i "eliminowali" żołnierzy AK, patriotów, ludzi kochających Ojczyznę i pragnących dla niej uczynić dobro - za cenę własnego dobra.
Kto uczynił jakikolwiek wysiłek, by odnaleźć i rozliczyć oprawców? Ofiarę łatwo znaleźć - mediom łatwo szczególnie. Jaka jest prawda?
Wróciła mi tym sposobem świeża rana - jak łatwo zniszczyć publicznie dobrego człowieka - mam na myśli abp Stanisława Wielgusa.
Od kogo wiemy, że obaj byli zdrajcami? Kim jest zdrajca?
Kto jest autorytetem? - Ba! chyba nie tylko słowo to, ale rzeczywistość autorytetu coraz bardziej jest dziś zagubiona i zapomniana.
Ludzie w Warszawie co rusz ostatnimi czasy wołają o Piłsudskiego - a kiedy taki przychodzi, społeczeństwo nim gardzi.
Opowiedzieć się za Polską, za Ojczyzną! - jak piszę te słowa, to aż dreszcze po mnie przechodzą. Gdzie miłość do Ciebie Ojczyzno Polaków, gdzie zapał, gdzie wola budowania? Obudź się, obudź!

Kukliński rozmontował "konia trojańskiego" (Układ Warszawski), a sam uznany został za niego wobec Polski. Wielgus podobnie.
A co z tymi prawdziwymi "końmi"?

Jeden znajomy ksiądz opowiadał, że taki jeden przychodził do niego - i prosił, by choć na schodach mógł trochę posiedzieć, bo musi tu przychodzić, a do emerytury mu tylko 3 lata zostały... no i pozwalał mu.
Przy okazji dowodzenia przez media autentyczności dokumentów w sprawie abpa Wielgusa zaczął się poważnie zastanawiać, czego by o sobie się dowiedział docierając do swojej teczki... Przecież są tam autentyczne dokumenty. "Anioł stóż" przychodził przecież do niego na przesłuchanie i z tych przesłuchań pisał autentyczne raporty...

Ojczyzna ziemska jest nam dana w dzierżawę na krótki czas - zdążamy wszyscy, by posiąść niebieską... Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? (Łk 16,12)

***
Przez wielką analogię myślałam też o jeszcze jednej, podobnej wielkiej Postaci: bł. Honorat Koźmiński - nasz Założyciel.

On i cały Zakon Kapucynów pod Zaborem Rosyjskim skazany przez cara na wymarcie.
Zamknięty w klasztorze.
Więzień konfesjonału.
Wobec możliwości przeniesienia Kapucynów do Zaboru Austriackiego, gdzie panowała swoboda religijna i możliwość rozwoju Zakonu - nieugięty w sprzeciwie. Pozostał z Braćmi tam, gdzie ich Pan Bóg postawił i dał zadanie do wykonania.

Pracą w konfesjonale rozmontował "konia trojańskiego" - zabór rosyjski. Znalazł środek zaradczy na rusyfikację i skreślania z map i pamięci Ojczyzny Polski i miłości do niej Narodu Polskiego.
Znalazł jedyny możliwy środek do tego - pracę u podstaw i oddziaływanie środowiskowe na wszystkie stany i grupy wiekowe.
Patriarcha Kościoła, gdyż dał sposób życia wszystkim możliwym stanom w Kościele od całkowitego wyłączenia ze świata (siostry klauzurowe), po całkowite bycie w świecie (aż niepodobna nie dokończyć słowami Pawła VI: bycie "...w świecie, nie ze świata, lecz dla świata") i w nim realizację konsekracji, gdzie klauzura i habit jest w sercu, a nie na ciele; a także święte i oddane Polsce małżeństwa i całe rodziny.
Myśl jego i duch wyprzedziły świat i myśl Kościoła o przeszło wiek. W zamian za to dzieło, przez Episkopat uznany, że działa poza prawem Kościoła. Odsunięty od zarządu Zgromadzeniami, które powstały przy kratkach konfesjonału. Jednym aktem decyzyjnym biskupów wykreślone zostały prace środowiskowe - członkowie stowarzyszeni. A czymże innym jest obecnie struktura choćby Opus Dei? Czym Oaza Rodzin? Czym Rodziny Nazaretańskie? Stowarzyszenia Życia Apostolskiego? Instytuty Świeckie itp. itd.?
Zachwycamy się najrozmaitszymi formami życia rozwijającymi się obecnie za pozwoleniem Kościoła, a to już u nas było.

Z miłości i posłuszeństwa Matce Kościołowi Honorat rzucił na szaniec Dzieło "byle chwała Boża się rozszerzała i Imię Pańskie było chwalone".
Czy teraz wróci to dzieło do pierwotnej myśli Założyciela?

Patrzę na stojący przede mną obrazek Honorata, na którym zapisany jest duchowy Testament Patriarchy Rodziny Honorackiej:

Nie przestanę ufać, że Ty i po śmierci mojej
potrafisz wskrzesić te dzieła SWOJE...