[...]
Co Panu, jako politykowi, stwarza największe zmartwienia i wzbudza największe nadzieje?
Trochę myśli Hrabianki:
(tylko kto uwierzy, że napisane dokładnie 100 lat temu???)
Niby upominają się dla niej o prawa człowieka, a stawiają ją w rzędzie bydląt, mówią jej o godności a czynią z niej samicę tylko, zdolną jedynie do zmysłowych uniesień, której naczelną celowością: podniecać wciąż nowemi wrażeniami stygnącą zmysłowość mężczyzn. [...]
Kobiecością nazwałabym zmysł macierzyński, troskliwość jej pamięci, subtelność jej uczucia, wrażliwość jej umysłu, bystrość jej intuicji, cierpliwość jej charakteru, łagodność jej obejścia, czułość jej serca, bezgraniczność jej poświęcenia, odwagę wreszcie z jaką – z narażeniem siebie umie bronić przedmiotu swego ukochania, a do swego celu zdążać. [...]
Przy rozmnożeniu się kobiet: adwokatów, sędziów, inżynierów, posłów, ministrów, niewątpliwie najbardziej poszukiwanym, użytecznym, dobroczynnym i sympatycznym pozostałby po wszystkie czasy typ „kobiety – ogniska” [...]
kobieta z zawodu jest wychowawczynią, jeśli nie własnych dzieci to cudzych, a rzadko zdarza się, aby która od powinności pedagogicznej zupełnie i przez całe życie zwolnioną była. [...]
kobieta powinna być strażniczką wiary i obyczajów. I tu rzecz osobliwa się dzieje. Człowiek nie kompetentny w jakiejkolwiek dziedzinie wiedzy nie ośmieli się dysputować ze specjalistą, lecz tenże sam człowiek, zupełny ignorant w sprawie religii, zawzięcie o niej dysputować będzie. I któż stanie tu na straży, aby obrotem tych dysput pokierować, aby zbić niejeden fałsz a prawdę wyświetlić? Może ojciec rodziny? – niestety! Wyznać trzeba, że mężczyźni bywają u nas bardzo mało uświadomieni w sprawach religijnych. Wyświetlić punkt wątpliwy, ująć się za prawdą, wytłumaczyć zasadę, sprostować przekręcone fakta, rzucić sprawiedliwy pogląd na sprawę – oto czego od niej ognisko potrzebuje. [...]
kobiety [...] specjalnym zadaniem jest: być wychowawczynią rodzin i strażniczką ogniska domowego. [...]
Zacna kobieta powstrzyma rodzinę od rozbicia, choćby jej mąż zacnym nie był, przeciwnie zaś, gdzie kobieta cnotliwą nie jest, rodzina długo się nie ostoi [...]
Człowiek, przepojony lekturą pornograficzną, choćby z natury był, co się zowie, porządnym człowiekiem, patrzeć będzie obojętnie na szerzącą się demoralizację i jej skutki. Nie oburzy się bezwstydnym obrazem, rozwiązłą książką, szpetnym przedstawieniem, cynicznym wiecem, a serce jego nie wzruszy się na myśl, że młodzież chłonie te męty. On znać nie będzie, co to oburzenie, ten protest obrażonego ideału. Otrzaskany z pojęciami, ze stanowiska etyki najbardziej rozkładowymi, jako to: o podwójnej moralności, o potrzebie aby młodzież wyszumiała, o niezbędności prostytucji itp. reagować oczywiście nie będzie przeciwko bezprawiom z tych zasad płynącym. Dla niego uwiedzenie dziewczęcia, zarówno jak wiarołomstwo małżeńskie, będzie tylko zaciekawiającym epizodem życiowym, rozwody, separacje i anulacje małżeńskie, oraz inne katastrofy rodzinne będą tylko fraszką.... dla niego wreszcie dzieciobójstwo będzie tylko roztropnością kobiety! [...]